Powrót

Historia pewnej podróży

09
06/15

Wydawać by się mogło, że pewne historie zarezerwowane są wyłącznie dla scenariuszy filmowych. Tymczasem po raz kolejny okazuje się, że to życie pisze najlepsze scenariusze. Poznajcie historię niezwykłej podróży, której BEST WESTERN Hotel Portos*** był częścią.

Lata sześćdziesiąte XX wieku to czas zimnej wojny. Pochodzący z New Mexico w Teksasie John Martin, w ramach służby w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych, stacjonował ze swoim oddziałem w Hiszpanii i Niemczech. Oprócz służby, John miał jeszcze dwie wielkie pasje. Jedną była muzyka, a drugą pyszne jedzenie, którym podczas stacjonowania w Hiszpanii mógł się delektować do woli.

              (John Martin w czasach służby, Zdjęcie: http://geriatricgourmet.com)

Również podczas służby nauczył się przyrządzać miejscowe potrawy. Z kolei dzięki muzyce poznał przyjaciół, wśród których znaleźli się również tacy o polskich korzeniach. To właśnie dzięki nim usłyszał między innymi o pierogach. Kto wie, może to właśnie oni zainspirowali Johna do podróży o której za chwilę Wam opowiemy. Warto jeszcze dodać, że w późniejszych latach John pracował również w kwaterze głównej NATO w Brukseli.

Rok 2015, XXI wiek. Po wielu latach od upadku żelaznej kurtyny John, wraz ze swoją pochodzącą z Japonii małżonką, postanowili odbyć podróż po Europie, również do dawnego bloku wschodniego. Warto zaznaczyć, że przed upadkiem komunizmu nie było to możliwe. Amerykańscy żołnierze mieli zakaz przekraczania żelaznej kurtyny.
Jednym z celów tegorocznej wyprawy stała się Polska. Małżeństwo państwa Martinów starannie przygotowywało się do swojej podróży, planując szczegółowo każdy z jej etapów. Opole, Gdańsk, Warszawa... I tutaj właśnie zaczyna się epizod z naszym hotelem w tle. Pierwsze e-maile, które odbieraliśmy od Johna zdradzały niepewność co do tego, co zastanie na miejscu i czy w ogóle będziemy w stanie skomunikować się z nim w języku angielskim. Przy kluczowych zwrotach dodawał w nawiasach tłumaczenia w języku polskim. Chociaż do dzisiaj zastanawiamy się, czy czasem nie był to ze strony Johna, obdarzonego wyjątkowym poczuciem humoru żart. Zwłaszcza, że w kolejnym mailu zapytał, czy czasem naszego hotelu nie strzeże groźny pies.

Wiedząc już trochę więcej o wyjątkowej wyprawie Państwa Martinów, postanowiliśmy ugościć ich tak, jak umieliśmy najlepiej. Chcieliśmy, by mieli z Warszawy jak najwięcej pozytywnych wspomnień. Nasi wyjątkowi goście przyjechali do Warszawy z Opola. Powitaliśmy ich kilkoma polskimi specjałami.

(Witamy w Portosie. Zdjęcie: John Martin)

Kiedy już wypoczęli po podróży, nasz Dyrektor, Dariusz Oleksiak postanowił pokazać im Warszawę. Oprócz naszej historii i zabytków, naszych gości, jako wielbicieli wszelakich kulinariów, interesowała również lokalna kuchnia. Pytali również o targi na których mogliby zakupić produkty od rolników.

(Państwo Martin żegnają Warszawę i jadą do Gdańska. Na pożegnanie zdjęcie z Dariuszem Oleksiakiem. Zdjęcie: John Martin)

Jakie wrażenia wynieśli z naszego kraju państwo Martinowie? Przede wszystkim byli zachwyceni otwartością Polaków, niemal na każdym kroku spotykali się z życzliwością. Obawy dotyczące bariery językowej prysły tuż po przyjeździe. Kiedy tylko ktoś widział Johna i jego małżonkę pochylonych nad mapą, natychmiast pytał, czy czasem nie jest potrzebna pomoc. John w swoich wspomnieniach z wyprawy podkreślał, że starali się pomagać również ludzie starsi, często mimo bariery językowej.

Państwo Martin oczarowani byli naszymi zabytkami, kulturą i historią. Zaznaczali też, że próżno szukać śladów poprzedniej epoki. W swoich wspomnieniach z podróży zaznaczali również, że próżno szukać ducha poprzedniego ustroju.
To co najważniejsze, John Martin zaznacza, że będzie zachęcał swoich rodaków do tego, by również zdecydowali poznać Polskę z bliska. Trudno wymarzyć sobie lepszych ambasadorów.